sobota, 2 listopada 2013

"Lato" Tove Jansson


(…)Wieczór nadawał się szczególnie by zacząć pisać książkę. Babka otworzyła na pierwszej stronie, na którą padło przez okno dość światła zachodzącego słońca. Widniał tam już rysunek rozpołowionej dżdżownicy, izba gościnna była spokojna i chłodna, a za ścianą domku siedział tata i pracował.
-Dobrze, kiedy on pracuje-zauważyła Sophia-Wtedy wiem, że tam jest. Przeczytaj co napisałam.
-Rozdział pierwszy - przeczytała babka.-Są tacy którzy łowią ryby na dżdżownice.
-Odstęp. Teraz możesz pisać dalej. Nie chce powiedzieć , jak oni się nazywają, ale to nie jest tata. Jeśli teraz wyobrazić sobie dżdżownicę, która się boi, kurczy się ona do…Jak bardzo się ona kurczy?
- Na przykład do jednej szóstej swojej długości.
- Na przykład do jednej szóstej swojej długości i potem staje się mała i gruba, tak, że łatwo ją przekłuć a tego ona sobie nie wyobrażała. Ale jeśli wyobrazić sobie dżdżownicę, która jest mądra, zrobi się ona tak długa jak tylko będzie mogła, tak, że nie będzie czego przekłuć, a potem urwie się. Nauka jeszcze nie wie, czy ona tylko pękła, czy tez jest tak cwana, bo nie zawsze to można wiedzieć, ale….
-Chwileczkę-powiedziała babka.-Czy mogę napisać: Czy to zależy od tego, że nie wytrzyma, czy tez, że jest to jej mądrość?
- Pisz jak chcesz- przerwała Sophia niecierpliwie.-Żeby tylko można było zrozumieć. Nie przeszkadzaj mi teraz. Pisz dalej. Dżdżownica bardzo dobrze wie, ze jak się ją rozpołowi, to oba jej kawałki rosną całkiem same. Odstęp. Czy to bardzo boli nie wiemy. I nie wiemy także, czy dżdżownica boi się, że ją to będzie bolało. W każdym razie czuje ona, że coś ostrego zbliża się coraz bardziej cały czas. To jest instynkt. Zresztą powiadam wam, nie można mówić, że ona jest taka małą, albo że ma tylko kanał trawienny i dlatego nic ją nie boli. Jestem pewna, ze boli, ale może tylko przez sekundę. Myślę teraz o tej mądrej dżdżownicy, która tak się wydłużyła, a potem rozerwała się pośrodku, tak mogło być na przykład tak, jak wyrywanie zęba, tyle tylko, że to nie bolało. Kiedy uspokoiły się jej nerwy  dżdżownica poczuła, ze stała się krótsza, a potem zobaczyła, że druga jej połowa jest tuż obok niej. Żeby to wszystko było trochę łatwiejsze do zrozumienia, powiem to tak, oba kawałki upadł na ziemię, a ten haczyk poszedł sobie. Nie mogły się ze sobą zrosnąć, bo były okropnie wzburzone, no i nie pomyślały o tym w ogóle. A poza tym wiedziały, że  z wolna urosną znowu każda z osobna. Myślę, ze spojrzały na siebie i pomyślały, że wyglądają okropnie, a potem odpełzły od siebie czym prędzej. Potem zaczęły się zastanawiać. Czuły, że teraz całe ich życie stało się inne, ale nie wiedziały jak ani w jaki sposób. Sophia położyła się na nłóżku na wznak i namyślała się. W izbie zrobiło się ciemno i babka wstała by zapalić lampę.
-Daj spokój-odezwała się Sophia.-Nie zapalaj. Weź latarkę kieszonkową. Słyszysz? Czy to się nazywa „przeżyć”?
-Tak-odpowiedziała babka. Położyła zapaloną latarkę na nocnym stoliku i czekała.
-Można wyobrazić sobie, że wszystko co one potem przeżyły , było o połowę mniejsze, ale też w taki sposób , ze do pewnego stopnia odczuwała ulgę, a także, że nic z tego co robiły, już jakby nie było ich winą. Zwalały tylko wszystko jedna na drugą albo też mówiły, ze po czymś takim nie jest się już więcej samym sobą. Tym bardziej, ze jest wielka różnica między przednią a tylną częścią dżdżownicy. Dżdżownica chodzi zawsze tyły i dlatego ma też głowę tylko na jednym końcu. Ale jeżeli Bóg stworzył dżdżownicę tak, że może ona dzielić się , a potem urastać znowu, to musi być jakiś tajemny powód , który sięga do tylnego końca dżdżownicy i potem pomaga jej myśleć. Inaczej nie mogłaby ona dawać sobie rady , gdyby została sama. Ale tylny koniec ma bardzo maleńki mózg. Pamięta on swoja drugą połowę, która zawsze szła przodem i decydowała o wszystkim. I teraz- Sophia aż usiadła-tylny koniec zadaje sobie pytanie: w którą stronę mam rosnąć? Czy zrobić nowy ogon, czy też zrobić drugą głowę? I czy mam potem nadal iść z tyłu i unikać decydowania o ważnych sprawach, czy też mam być tą, która wszystko wie lepiej, dopóki znowu się nie rozpołowię? To byłoby emocjonujące. Ale może się zdarzyć że dżdżownica tak przywykła być ogonem, ze pozostawia wszystko po staremu. Napisałaś wszystko co powiedziałam?
-Wszystko jak najdokładniej-powiedziała babka.
-Teraz przychodzi koniec rozdziału: A może ten koniec od głowy uważa, ze wprawdzie wygodnie jest nie mieć nic , co trzeba by było za sobą ciągnąć , ale nigdy nie wiadomo. Nic nie wiadomo na pewno, gdy jest się czymś takim, co w każdej chwili może się rozpołowić. Ale obojętnie, jak się na to patrzy, powinno się przestać łowić ryby na dżdżownice.
-No tak-powiedziała babka.- Rozprawa się kończy i papier też.
(….)
Tove Jansson „Lato”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz